GDYBY MISIEK WIEDZIAŁ CO GO CZEKA W NADCHODZĄCE ŚWIĘTA, NAJPRAWDOPODOBNIEJ WŁAŚNIE WYJEŻDŻAŁBY ZE ŚWIERADOWA W DOWOLNIE OBRANYM KIERUNKU, BYLE NIE W STRONĘ WILLI SWOJEJ TEŚCIOWEJ...Do starej, klimatycznej willi, u stóp Gór Izerskich zjeżdża pewna rodzina. Tegoroczne święta Bożego Narodzenia wszyscy spędzą goszcząc u seniorki rodu. Przy strojony stół, pachnąca choinka i góra prezentów mają już czekać na gości. A przynajmniej tak wszyscy sobie to wyobrażają. Zapowiada się cudowny czas w rodzinnej atmosferze. Co więc może pójść nie tak? Może to, że seniorki rodu nie zastają w domu, a choinka, zamiast stać, leży na wigilijnym stole. W żadnym razie nie przystrojonym. Do tego ciągle pada: oprócz choinki i śniegu pada również elektryczność i internet, a napięcie wciąż wzrasta za sprawą zaskakujących i niezbyt logicznych działań szwagra, zakały rodziny. Punktem kulminacyjnym staje się nagłe zniknięcie tajemniczego gościa, który również zjawił się w willi, choć nie wiadomo dokładnie, kto i po co go zaprosił. Tymczasem padający śnieg odcina pensjonat od świata.
Na pozór są z dwóch zupełnie różnych bajek. Kazimiera regularnie zasila konto radia Święta Jadwiga i uważa, że największą zmorą naszego kraju są tęczowi, lewactwo i masoni. Maja regularnie paraduje w Marszach Równości, żyje w konkubinacie, a z rzeczy uznawanych za święte uznaje tylko święty spokój. Nic więc dziwnego, że obie serdecznie się nie znoszą.Problem w tym, że syn jednej z nich i córka drugiej są małżeństwem. W dodatku takim, które wpadło w nie lada kłopoty. Kiedy jedno z ich dzieci zostaje oskarżone o morderstwo, a drugie porwane, Kazimiera i Maja muszą połączyć siły, aby udowodnić ich niewinność. Pytanie - czy same się przy tym nie pozabijają?"Teściowe muszą zniknąć" to czternasta powieść Alka Rogozińskiego - kryminalna komedia pomyłek, pełna zwrotów akcji i czarnego humoru.